Slugburger - co to jest, kiedy powstał, jak się robi? Dowiedz się wszystkiego o kultowym amerykańskim burgerze na blogu Pana Zwałki
Burgerowe legendy,  Burgery,  Kultowe Kanapki,  USA

Burgerowe legendy USA: Slugburger

Spory o to, gdzie i kiedy faktycznie narodziły się hamburgery, są nie do rozstrzygnięcia. Nie da się jednak ukryć, że to Stany Zjednoczone uznawane są za ich kolebkę. To tam burgery spopularyzowały się jako tani i szybki posiłek, i to stamtąd zaczęły swą ekspansję na cały świat. W nowej serii “Burgerowe legendy USA” na blogu zamierzam przyjrzeć się kultowym burgerom ze Stanów Zjednoczonych. Pierwszy ze wpisów poświęcony zostanie nietypowej bułce z południa USA. Dowiecie się z niego, czym jest Slugburger. 

Ci, którzy znają w jakimś stopniu j.ang., mogą spytać z przerażeniem “Ale jak to?! Burger ze ślimaków?!”. Spokojnie. Nazwa Slugburgera faktycznie może mylić, ale zaraz wszystko się wyjaśni. 

Historia powstania Slugburgera – skąd pochodzi nazwa, kiedy i gdzie zaczął być sprzedawany?

Nim dokładnie wyjaśnię, czym jest Slugburger, cofnijmy się do 1917 r. To właśnie wtedy do I WŚ światowej przystąpiły Stany Zjednoczone. Wojenna mobilizacja wiązała się z wieloma ograniczeniami dla mieszkańców USA – w tym do podstawowych produktów spożywczych jak mięso.

To właśnie wtedy do położonego w stanie Missisipi miasteczka Corinth dotarł John Weeks. Wkrótce po tym Weeks rozpoczął sprzedaż burgerów ze swojego ruchomego stoiska. By być w stanie oferować je w przystępnej cenie, John Weeks szukał rozwiązania, które pomoże ograniczyć koszty. O tym, na jakie rozwiązanie wpadł, napiszę później – najpierw zajmijmy się nazwą. 

Burgery serwowane przez Weeks’a nazywane były przez mieszkańców miasteczka Weeksburgerami. Ich cena wynosiła 5 centów, a kwotę można było uiścić jedną 5-centówką nazywaną oficjalnie “nickel”. Drugą nazwą, która funkcjonowała w slangu, był “slug” i to właśnie od tego słowa Weeksburgery zaczęto nazywać Slugburgerami. 

Dziś Slugburgery nadal serwuje się w różnych burgerowniach w Corinth, jak i w okolicznych miasteczkach. Jego występowanie jest charakterystyczne dla północnej części stanu Missisipi.

Z czego składa się Slugburger?

W celu utrzymania kosztów na jak najniższym poziomie John Weeks postanowił do mięsa użyć dodatkowych wypełniaczy – przepis na takie rozwiązanie zaczerpnął podobno od niemieckich imigrantów w Chicago, z którego pochodził. Dodatki wymieszane z mielonym mięsem zwiększały jego wagę i objętość, pozwalały też serwować burgera w cenie 5 centów. 

Z czego składał się Slugburger w pierwotnej wersji? Mieszanka na kotlety wykonana była z mielonego mięsa wieprzowego, wołowego, płatków i mąki ziemniaczanej. Burger serwowany był w małej bułce z dodatkiem musztardy, surowej cebuli oraz ogórkowych pikli. 

Dziś większość przepisów na Slugburgera, które znajdziecie w sieci, sugerują, żeby jako wypełniacza użyć grubo mielonej bułki tartej lub czerstwego chleba. Burgerownie, które kontynuują dziedzictwo Weeks’a, płatki ziemniaczane zamieniły na wypełniacz z przetworzonych ziaren soi.

Czym wyróżnia się Slugburger?

Wypełniacz w mięsie nie jest najważniejszym wyróżnikiem Slugburgera. Tym, co sprawia, że opisem tego burgera postanowiłem rozpocząć cykl “Burgerowe legendy USA”, jest wyjątkowy sposób przygotowywania.

Pierwsze stoisko, na którym John Weeks rozkręcał swój biznes, było wyposażone jedynie w głęboką patelnię i palnik. Mała średnica utrudniała smażenie burgerów w tradycyjny sposób, dlatego Weeks postanowił… smażyć je w głębokim tłuszczu. Uformowane kotlety wrzucał do rozgrzanego wieprzowego smalcu, a następnie smażył na rumiany kolor. 

Wynikiem takiego zabiegu jest chrupiący kotlet, który wbrew pozorom wcale nie jest tłusty. Kontakt z gorącym olejem zamyka mięso. Wpływa też na użyty do wykonania mieszanki wypełniacz, który podkręca chrupkość całości.

Co myślę o Slugburgerze? 

Burgerowe legendy USA: Slugburger. Nowa seria o kultowych amerykańskich burgerach na blogu www.panzwalka.pl

Nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował odtworzyć Slugburgera w domu. Odszedłem od tradycyjnego przepisu, jak i wersji, które powstały później. Zamiast płatków ziemniaczanych i mąki, do mięsa wołowego postanowiłem dodać pokruszone płatki kukurydziane. Slugburgery zaserwowałem z klasycznym zestawem dodatków – dwoma krążkami surowej cebuli i trzema plasterkami słodkich pikli. Użyłem też swoich ziemniaczanych bułek do burgerów, a mięso po uformowaniu usmażyłem w oleju rzepakowym, a nie smalcu. 

Efekt? Z pewnością muszę zrobić jeszcze kilka podejść, bo płatki kukurydziane nie do końca mi grały – smak prażonej kukurydzy przebijał się przez smak mięsa. Na klasyczny zestaw dodatków nie mogę narzekać – to tzw. pewniaczki, które zawsze sprawdzą się w burgerach. Do zmiany jest też bułka (Ha! Nie spodziewaliście się, że kiedyś to powiem!). Moje bułki są dość gąbczaste, zwarte i ta charakterystyka nie do końca mi tu pasowała. Co w zamian? Jeszcze nie wiem. Myślę o sprawdzonych gotowcach, choć po głowie chodzi mi też próba ze zwykłą kajzerką. 

Przepis na Slugburgera? Wykonałem na razie za mało prób, żeby podzielić się z Wami przepisem godnym odtworzenia. Możecie być jednak pewni, że jak tylko wyjdzie mi wersja, z której będę w pełni zadowolony, przepis pojawi się na blogu.

By nie ominąć przepisu, jak i kolejnych wpisów z serii „Burgerowe legendy USA” zachęcam Was do zaobserwowania moich profili w social media:

Slow Food | Fast Food | Comfort Food Mój punkt widzenia na kuchnię i gotowanie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error

Podobał Ci się przepis? Zaobserwuj mnie w jednym z wybranych miejsc i bądź na bieżąco z kolejnymi!