Cześć!
Witam w progach Pana Zwałki! Wchodź, wchodź, zaraz Ci wszystko wyjaśnię!
Gotowanie od zawsze było mi bliskie… już za dzieciaka wyjawiałem jakieś zainteresowanie kuchnią, ale najczęściej przejawiało się one poprzez “Babcia, daj jeszcze jednego schaba!”. Daleko mi było od umiejętności prezentowanych przez 3 latków w MasterChef Junior. W sumie nadal mi daleko. To, co odwalają w programie dzieciaki wprawia mnie w kompleksy. Ale ja nie o tym… Skąd zainteresowanie kuchnią? Ten szalony pomysł, że moje przepisy mogłyby kogokolwiek zainteresować? Skąd blog, skąd Pan Zwałka? I dlaczego na pieprz cayenne mówimy pieprz choć to papryka?
Na ostatnie z pytań nie odpowiem, ale pomyślałem, że fajnie będzie wtrącić coś mądrze brzmiącego w ten tekst 😉
Skąd się wziął Pan Zwałka
Zacznijmy od nazwy. Wielu (czyt. nikt) zastanawia się skąd ta nazwa. Żeby w pełni zrozumieć genezę trzeba cofnąć się o kilka lat. To wtedy wraz z kumplem byliśmy na etapie robienia wspólnego biznesu. Wtedy powstał Sweed.pl – najpyszniejszy sklep subskrypcyjny w Polsce, który do tej pory prowadzę. Wtedy też powstała strona Pan Zwałka, która pierwotnie miała być czymś na kształt jedzeniowych demotywatorów.
Połączcie kropki, a odpowiedź o inspiracje do nazwy objawi się sama 😉 Dziś po wspólnych biznesach zostały już tylko dobre wspomnienia i kilka domen, które warto było zagospodarować. Do stworzenia strony zmotywowała mnie obietnica dana najbliższym. Świąteczny prezent – mieszanki przypraw własnej roboty – obrandowałem starym logo Pana Zwałki. Na stronie miały znaleźć się przepisy, do których można użyć mieszanek. Z biegiem czasu koncepcja się rozwinła. Ot – cała tajemnica.
Za Panem Zwałką stoję ja – Bartek. Na co dzień prowadzę własną firmę, w ramach której staram się rozkręcić różne biznesy. Z różnym skutkiem oczywiście. Najlepiej idzie mi w marketingu – świadczę usługi tworzenia conentu na strony i blogi, prowadzę kampanie w FB Ads, pomagam podejmować dobre decyzje, które uchronią Twoją firmę przed kryzysem wizerunkowym, złością klientów i ich utratą. Ale starczy przynudzania…
Skąd pomysł na gotowanie?
Po pierwsze – uwielbiam jeść. Nie to, żebym się obżerał, ale dobremu jedzeniu po prostu ciężko się oprzeć. Po drugie – studia i ogólnie “dorosłość” wymagała opanowania kilku przepisów. Nie wyobrażałem sobie jedzenia przez całe życie tostów, spaghetti z parówkami i ketchupem i innego rodzaju “dań”, które niestety funkcjonowały wtedy w jadłospisach wielu znajomych. Po trzecie – od zawsze lubiłem odkrywać świat, a kuchnia jest jego nierozłączną częścią.
Programy kulinarne, YouTube, blogi, książki – lubię wszystko, co dotyczy gotowania. Nie można jednak całe życie opierać się na wyobrażeniu jak coś może smakować. W końcu trzeba spróbować i przekonać się na własnej skórze. I tak zacząłem. Kiedy? Tego już nie pamiętam, kuchnia po prostu od zawsze towarzyszyła mi w życiu w mniejszym lub większym stopniu.
Pan Zwałka? Czyli czego możesz się spodziewać na blogu?
Staram się nie ograniczać co do jedzenia – z chęcią opierdzielę wszystko dobre, co masz do zaproponowania. Nie da się jednak ukryć, że najbardziej jara mnie street food, fast food i comfort food świata. Jedzenie proste, dla prostych ludzi. Jedzenie szybkie i przystępne. Takie, które wywołuje uśmiech na twarzy i wprawia w dobry nastrój.
I właśnie takie, proste, przystępne przepisy będą przeważać na blogu. Bo uważam, że w prostocie leży siła. Nie sztuką jest poświęcić godziny na przygotowanie zachwycającego, skomplikowanego dania. Sztuką jest zachwycać prostotą. Wydobywać z podstawowych składników ich głębię, podkreślać charakter, łączyć, dzielić i tworzyć proste, szybkie dania, po których świat choć na moment staje się lepszy, radośniejszy.
Przyszłość Pana Zwałki
To niewiadoma. W głowie jest kilka pomysłów, ale na razie priorytetem jest po prostu rozwijać się, swoje umiejętności i przygotowywane dania. Z pewnością to, w którą stronę rozwinie się projekt zależy też od Ciebie (i każdego innego czytelnika, który trafi na mój blog kulinarny). Więc jeśli podoba Ci się (lub nie) to, co tu przeczytałeś/aś, moje podejście do kuchni jest Ci bliskie, a w tworzonych przeze mnie przepisach znajdujesz takie, które z chęcią przygotujesz samemu, zostaw lajka na fanpage’u(klik), zaobserwuj mnie na Instagramie(klik), napisz komentarz lub podeślij link znajomym. Moja przyszłość od tego nie zależy, ale dla rozwoju bloga znaczy to wiele 🙂